I ja zdradzam oznaki syndromu odstawienia, nie będę kryć. Czas pocieszyć się sporą dozą odkładanych na czasy postorphanblackowe produkcji z Evelyne Brochu.
Ja też ubolewam, ale z drugiej strony cieszę się, że mogłam podziwiać dzieło takiej jakości, z którego nie zrobiła się moda na sukces. 5 sezonów to i tak całkiem sporo, choć same w sobie sezony mogłyby być dłuższe.
Nie tylko... :( Właśnie dziś koło 5 skończyłam oglądać 5 sezon, czas na okropne, poserialowe uczucie pustki.
Mimo, iż serial bardzo mi się podobał, to uważam, że był co najmniej o jeden sezon za długi.
Dobrze, że się skończył niedosytem. Jeszcze parę sezonów i każdy fan by się znudził, a tak pozostają piękne wspomnienia.
Dobrze napisane. Fakt serial bardzo dobry, ale zawsze musi być ten czas kiedy musi nadejść koniec. Tutaj zakończyli w idealnym momencie. W przeciwieństwie do "Supernatural" (który ma już chyba 15 sezon) czy innymi tego typu tasiemcami.
Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść... NIEPOKONANYM !
Chociaż serce się kraje.. :'(
Mnie się też bardzo podobał. Nie zgadzam się z tymi którzy uważają że od 2 sezonu jest coraz gorszy. Wszystkie sezony są świetne.
Zawsze się śmiałem z tych którzy na siłę zawsze pisali że 1 sezon najlepszy, 1 film z serii najlepszy. No, ale tu niestety tak jest. Teraz jestem w trakcie 3 sezonu Orphan Black. I co tu się stało? Pierwszy sezon jest jakby zrobili go twórcy Breaking Bad, konsekwentny, przemyślany a od drugiego sezonu wygląda jakby oddano jakimś średniakom z CW bohaterowie zachowujący sie głupio, pełno trupów a my lecimy dalej byle zaskoczyć widza...
Każdy kolejny sezon odkrywa jakby osobny wątek tej historii i rzeczywiście niektóre zaskakują na zasadzie "co oni tu teraz wymyślili". Jednak ostatecznie piąty sezon zamyka klamrą te wszystkie wątki i tworzy z nich zamkniętą całość. Można dyskutować o tym, czy niektóre z nich nie są zbędne, ale po obejrzeniu całości to wrażenie znika. Każdy element tej układanki staje się niezbędny dla całego obrazu historii.