to było nie do uniknięcia ( w sensie pozytywnym),że skoro nasze siły zbrojne zaangażowały się w
kolejne misje, wcześniej czy później pojawi się film.I dobrze że tak się dzieje.Nie chodzi wcale o
propagandę czy chęć werbunku, ot tak,pokazanie zwykłemu człowiekowi jak wygląda życie ( i
czasami śmierć) gdzieś w zapomnianym przez Boga krańcu świata.Można być przeciwnikiem
wszelakich działań zbrojnych czy chociażby udziału "naszych", ale film obejrzeć warto.Choćby po
to by w końcu przestać ekscytować się produkcjami zza oceanu o wyczynach żołnierzy spod
gwieździstego sztandaru,a docenić coś,co jest nam bliższe.Oczywiście przede wszystkim to jest
film i trudno rozbierać go na kawałki i poddawać każdy szczegół analizie mniej lub bardziej
prawdopodobnych sytuacji,nie o to chodzi.Warte odnotowania jest ciekawe zestawienie dwóch
światów,tak bliskich a zarazem tak odległych...kilka godzin lotu z pustynnego piekła i znów szara
proza miejskiego życia z codziennymi sprawami.I generalnie przenikanie się ich obu,z jednej
strony walka o życie,a w tym samym niemal momencie zwykły telefon od żony,że córka znów ma
focha i zamknęła się w pokoju.Każda sprawa na swój sposób ważna.Przykłady można wyławiać
przez cały czas.Film się broni znakomicie,bez przesadnego patosu,pokazuje i te lepsze i te
gorsze strony ludzkiej natury,które towarzyszą człowiekowi bez względu na to,dokąd chciałby od
nich uciec.Jedyna różnica to ta,że czasem zbyt emocjonalne zaangażowanie może rzutować na
zdrowie i życie innych ludzi- kolegów z oddziału. Na pewno da się zauważyć zaczerpnięcie kilku
smaczków z innych podobnych tematycznie obrazów ( nic w tym złego i jakby nie było-są jak
najbardziej na miejscu) - ja odczytałem kilka z Plutonu Stone'a,mianowicie po przybyciu do bazy
widok niesionego rannego czy też zabitego działa jak kubeł wody na głowę i wywołujący pytanie -
co ja tu robię? Inny to ten, gdy wychodząc na patrol, dowódca każe pozbyć się wszystkich
zbędnych rzeczy obciążających ekwipunek.W "Plutonie" były to książki.Na szczęście "MA" nie
manifestuje tutaj żadnych politycznych i oskarżycielskich haseł, z czego jest znany pan Stone,bo
nie temu ten serial ( na szczęście) miał służyć.Wykonuje swoją robotę na ekranie tak dobrze,jak
jego bohaterowie wykonują ją na afgańskiej pustyni.