Pierwszy sezon naprawdę dobry, trzyma w napięciu. Aktorzy wciągają. Takie 8/10 Wtedy przychodzi sezon 2 - brak ciągłości z sezonem pierwszym, fajni aktorzy out, zostali Ci najbardziej irytujący, scenariusz tak słaby, że aż żal, takie 2/10.
SPOILER
Wszedłem żeby napisać to samo. Pozbyli się najbardziej charyzmatycznych postaci a główne role grają...dzieci.
David Pilcher był jaki był, miał swoje powody aby tak a nie inaczej kierować Wayward Pines; czy się z nimi zgadzałem czy nie, miały jakieś logiczne podstawy. Dodając do tego dobrze zbudowaną postać Ethana i nutkę tajemnicy wychodzi serial który ogląda się bardzo przyjemnie. Teraz mamy to coś co się kupy-dupy nie trzyma. W sumie szkoda strzępić ryja.
Tak z ciekawości - jakie wg Ciebie logiczne podstawy miał Pilcher, żeby "tak a nie inaczej kierować Wayward Pines"?
1. Naukowiec-wizjoner, tacy mają lekko poprzestawiane w głowie.
2. Wayward Pines było jego pomysłem, co tłumaczy jego kompleks Boga.
3. Poprzednie doświadczenia z Grupą A.
4. Miał ze wszystkich ludzi w miasteczku największą naukową wiedzę.
Nie mówię że miał racje, stworzenie idealnego społeczeństwa opierając się na kłamstwie jest dalece rozbieżne z logiką, po prostu mogłem jego zachowanie usprawiedliwiać w jakiś sposób.
Wyżej napisałeś, że prowadzenie miasteczka przez Pilchera miało "jakieś logiczne podstawy". Teraz piszesz, że "stworzenie idealnego społeczeństwa opierając się na kłamstwie jest dalece rozbieżne z logiką". To jak to w końcu jest?
Nie satysfakcjonuje, bo chciałbym przeczytać konkrety. Uważam ten serial za najbardziej bezsensowną fabułę, jaką widziałem. I po prostu chciałbym wiedzieć, co w tym serialu być może miało jednak jakiś sens. Nie mam zamiaru dowodzić, że moja racja jest mojsza, ale widzę, że "Miasteczko WP" ma całkiem spore grono fanów, chciałbym choć trochę zrozumieć ten fenomen.
Aha, czyli rozumiem, że nie będzie wyjaśnień? W sumie to nie ma sprawy, jak najbardziej rozumiem - nie da się wskazać czegokolwiek logicznego w postępowaniu Pilchera.
Cóż za okropne zignorowanie fundamentalnych zasad dyskusji (na poziomie, czy nie). Nic nie powiem bo nie przekonam. Jak można nie bronić mimo wszystko swoich racji? Ja widzę sporo logiki. Rozwiązania na grupie A zawodzą, inne serwowane na grupie B w oczach Wizjonera również zawodzą - niszczy ich i ma w planie zapewne jeszcze inne rozwiązania zastosować na grupie C. Serial podaje wyjaśnienia na tacy.
Gdzie kubisz widzisz brak logiki? (o ile cokolwiek pamiętasz)
Toz to gówno, a nie dyskusja. Kubisz77 napisał, że nie rozumie fenomenu serialu, przyjął ton "mądrzejszego od innych" i oczekuje, że wszyscy, niczym służący, będą teraz siedzieć i uzasadniać mu godzinami. Po co? Według mnie szkoda czasu.
To, ze ktoś podważył twój wybór, nie znaczy, że od razu masz rzucać wszystko i poświęcać swój czas, by go usilnie przekonywać. Nic w ten sposób nie zyskujesz.
Grzecznie wyjaśnił: on nie widzi co ludziom podoba się w serialu i poprosił o inny punkt widzenia dodając jeszcze, że "nie twierdze, że moja racja jest mojsza" Napisanie jednego zdania, jak np to moje zajmuje kilkadziesiąt sekund.
Po co? A po co się prowadzi dyskusje? By wygrać, by przekonać, by bronić.. powodów jest mnóstwo. Ja nie wiem po co z takim nastawieniem gdziekolwiek się wypowiadać skoro "po co?" i "nie przekonasz"
Wychodzisz z założenia że zawsze trzeba bronić swoich poglądów, masz racje i jej nie masz, tylko tutaj zaistniał problem natury gustu. Jeśli spór byłby natury naukowo-technicznej to dyskusja była by uzasadniona, ale kłócić się z z czyimś gustem filmowym/muzycznym/poetyckim uważam za stratę czasu. Tak na koniec dodam od siebie, życie nie jest czarno-białe, nie ma gotowego scenariusza na każdą okazję; Pilcher w pewnych sprawach postępował logicznie w innych nie, ale czy to pozwala nam oceniać go tylko w dwuelementowej skali: logiczny/nielogiczny?
Ja też czasem nie rozumiem fenomenu jakiejś rzeczy i proszę jej zwolenników o oświecenie mnie - to moja próba zrozumienia. Nie widzę w tym nic złego, niegrzecznego ani problematycznego w kwestii gustu.
Na początku wątku odpowiedziałem Kubiszowi jakie wg mnie Pilcher miał podstawy, potem zaczęło się zwykłe czepialstwo z jego strony, dalsze przepychanki sobie darowałem :)
Masz całkowitą rację, z SUPER pomysłu zrobili coś takiego, nigdy bardziej nie zawiodłem się na kontynuacji niż teraz. Pilcher chciał aby Ben został przywódcą scenarzyści uśmiercają Bena. Agentka FBI która w 1 sezonie walczyła do upadłego teraz podcina sobie gardło. To co oni zrobili woła o pomstę do nieba , stracony tylko czas.
dziwne, Ben po 3 latach się budzi, zostaje buntownikiem, zaraz w sumie ginie i tyle z tego wszystkiego jest...Amy jego dziewczyna przepadła...podobno pierwsze pokolenie zamroziło wszystkich starych z 1 sezonu a jednak biegają po miasteczku, chodźmy mama Bena...bezsens...między 1 a 2 jest przeskok i brak spójności...
właśnie nie, zacząłem od serialu ale będę musiał książkę dodać do kolejki reszty książek które muszę przeczytać, powiedz tylko co lepsze...książka czy serial? pewnie książka...ile tego jest ?
Nie wiem, też tyko oglądałem serial.
Dlatego nie rozumiem hejtu na scenariusz skoro może tak samo jest w książce.
Obejrzałem dopiero 4 odcinki i muszę Wam wyjaśnić, że scenariusz bardzo słabo nawiązuje do treści trylogii. Jedynie w kluczowych faktach. Postać Amy w książce nie ma lub jest tak epizodyczna, że nawet nie zauważyłem.
Na podstawie książek jest 1 sezon a dokładnie: odc 1-5: 1 tom a od 6 - 10 2 i 3 tom.
Od początku planowano tylko jeden sezon aż tu nagle FOX zamówił 2 po czym pożałował i już go skasował.