Przyznam, że po Greyu nie wierzyłam w jakiekolwiek umiejętności aktorskie tego faceta. A potem trafiłam na ten serial. I jestem oszołomiona. Skubany jest po prostu świetny. Oboje z Gillian Anderson grają pierwsze skrzypce. I są bezbłędni. Absolutnie bezbłędni. Anderson mimo wieku nadal jest boska - kobieta, której się pożąda przez jej siłę. Dornan jest dokładnie tak odpychający jak powinien być jako zbrodniarz, a z drugiej strony budzący zaufanie jako czuły ojciec i mąż. Co rodzi bardzo ambiwalentne uczucia do jego postaci - nie da się go lubić, ale nie da się go nienawidzić. I na pewno nie da się zrozumieć.
Rozszyfrowanie tej postaci jest niezwykle trudne. Przyznaje, że nie wyobrazam sobie w tej roli nikogo innego.
I na Boga, jakim cudem przy takiej sile magnetyzmu bijącej z ekranu jako Spector tak bardzo zawalił Greya? Tak bardzo nijaki, momentami wręcz drewniany... To się po prostu w głowie nie mieści...
Bądźmy szerzy - rola Greya jest tylko dla kasy, sukces i tak gwarantowany, więc po co miałby się starać...
w Greyu grał jak model, które pierwszy raz stanął przed kamerą i który umie tylko ładnie wyglądać. Wypadł nieprzekonująco i sztucznie. W Upadku jest aż zbyt przekonujący...Może nie podchodzą mu role amantów, za to pasują morderców. Szkoda, że nie wniósł trochę tego chłodu do roli Greya, który w filmie nie miał w ogóle pazura,
w Greyu jest taka fajna scena jak kupuje w sklepie u Any i ona mówi, że kupuje rzeczy (np. sznurek) jak dla seryjnego mordercy, a on odpowiada " nie dziś" , kto oglądał The Fall zrozumie, a w The Fall ta ostatnia rozmowa z Anderson jak ona pyta czemu to robił, bardzo przypomina dzieciństwo Christiana, miły aktor, dobrze gra , a w The Fall genialny, rzeczywiście trudno go nie lubić i trudno nie uwielbiać
Faktycznie coś w tym jest. Zgadzam się z wszystkimi wypowiedziami wyżej- po obejrzeniu innych jego ról, ciężko pojąć dlaczego Christian okazał się takim niewypałem.
Podobno prywatnie jest również bardzo ciepły i sympatyczny :) obejrzałam kilka wywiadów i kurcze faktycznie ma coś w sobie takiego ujmującego... W Greyu w ogóle mnie nie zainteresował i wydawał mi się, że prywatnie może być zarozumiały zbyt pewny siebie, zimny... nie wiem czemu, może to głupie oceniać po filmie, ale jakoś nie byłam do niego przekonana, ale baardzo się pomyliłam
W jakim społeczeństwie żyjemy, że lubimy, uwielbiamy, kochamy, pdziwiamy seryjnych (i nie tylko) morderców z seriali???
Uwielbiam ten serial jest mega dobry. Rola Greya faktycznie nie była zbyt dobra i jakoś wtedy go nie polubiłam, ale po tym serialu to mam obsesję :D Świetnie! oby się dalej rozwijał
Zagrał też w pierwszym sezonie "Once Upon a Time" i od tej pory wszyscy (łącznie z facetami!) czekają na jakiekolwiek retrospekcje z jego udziałem :)
Z pustego to i Salomon nie naleje;) Kto przeczytał lub próbował przeczytać książkę, wie o co mi chodzi.
Ja wiem. To gniot. Już lepszy jest Gideon Cross z książek Sylvii Day. Główni bohaterowie to jakby kalki z Grey'a, ale książkę da się przeczytać.
Co kto lubi. Ja Greya filmowego po prostu kocham miłością platoniczną nieskończoną. Ale to być może dlatego, że nie znoszę facetów w typie "luzaka", a Grey sam o sobie mówi, że "luz to nie jest moja specjalność". :) Może ta lekka "drewnianość" podkręca jego urok w moich oczach. Ale generalnie uwielbiam Jamiego, wywiady z nim są fantastyczne. Faktycznie wydaje się być mężczyzną bardzo serdecznym, ciepłym i oddanym swojej rodzinie. I do tego jest po prostu nieziemsko przystojny. :)