Do niedawna wolałem JLo jako aktorkę, niż piosenkarkę. Podobała mi się w kilku filmach, ale najbardziej w serialu Shades of Blue. Tam mi udowodniła, że naprawdę ma talent aktorski, potrafi zagrać emocje, złą, wściekła, wystraszoną czy przerażoną i zatroskaną. Później sporadycznie widziałem w różnych mediach, jak ciężko pracuje, nad tym by tak wyglądać, tak się ruszać. Jak dużo trenuje i na siłowni i tańca czy śpiewu. Widziałem ile ją pracy kosztował występ na Pepsi Super Bowl LIV Halftime Show ( zresztą Shakire także). Dla mnie jest tytanem pracy i to w niej podziwiam. Oczywiście Jest także bardzo atrakcyjna i niesamowicie charyzmatyczna. Po tym filmie spodziewałem się jednego wielkiego teledysku i to dostałem, za to świetnie zrobione. Bardzo fajne piosenki ( o dziwo wpadły mi w ucho prawie wszystkie). Rewelacyjne układy choreograficzne tańca, świetne efekty specjalne (fabryka serc genialna) i trochę jej historii, pozwalającej nam ją ciutke lepiej poznać czy zrozumieć. Mnie się seans podobał, zrobiony bardzo fajnie w swojej klasie. JLo wypadła tu genialnie, cały czas wygląda pięknie, świetnie się rusza, bdb śpiewa i przyciąga charyzmą i film mimo szczątkowej fabuły nas wciągnął, bo ciekawiło nas jaki układ taneczny będzie następny, jaki sen opisze i jak JLo pokaże w nim emocje.  Z chęcią bym obejrzał jakiś musical z pod jej ręki, może nawet z nią w roli głównej. Sadzę iż byłby świetny
Obejrzeliśmy z żoną i nie żałujemy ani chwili straconej przy seansie.