a i sama Margarethe dała popis kunsztu reżyserskiego, który pozwolił uniknąć taniej epickości,
częstej w przypadku tematyki polityczno-społecznej; zamiast historycznego fresku jest jest tu kawał
prawdy o ludzkich namiętnościach i subtelna nuta historiozoficzna; tak się powinno robić artystyczne
filmy biograficzne...
co do filmu - pomimo próby hagiograficznej, wyszło cąłkiem sprawnie i z pasją. dbałość o szczegół, dobrze skonsultowane historycznie. ciekawe nakreślenie postaci historycznych, w tym Leona Jogichesa Tyszki czy Karola Liebknechta.
oczywiście "genialne" (w swojej klasie) jest pokazanie E. Bernsteina jako dziwoląga...