...bo Ralph był taaaaki ładny!!!!! (mogłam się na niego napatrzeć do woli :))) Ale nie tylko dlatego; przez piosenki Norah Jones. Nie przypuszczałam, że ona śpiewała do tego filmu! :)
"Pokojówka na Manhattanie" podobała mi się. To film lekki, łatwy i przyjemny, z tych, co nie trzeba się wysilać intelektualnie podczas oglądania. ;) Ale tak na serio, opowiada piękną, wzruszającą historię i każdy, kto ma choć odrobinę wrażliwości, powinien odebrać ją pozytywnie. Nawet popłakałam się trochę, co jest nie w moim stylu, bo ja zazwyczaj nie ryczę na filmach jak sierota! Ale nie żałuję tych 12 zet-ów. :) Ralph był wspaniały. A i Jennifer zagrała w porządku. Polecam (tylko nie takim delikwentom, co chodzą do kina z nudów! ;)