Na drugi dzień cały czas czuję klimat tego filmu. Aż mam ochotę obejrzeć go drugi raz, a na Spotify’u zapętlać playlistę „All Out 60s”.
Poza tym widać tu naprawdę innowacyjne podejście do horroru. Przyzwyczajony do tandentnych filmów z tego gatunku, które tworzy się, jak grzyby po deszczu, widzę jakiś promyczek nadziei na przyszłość :)