Dawno temu powstał w Wielkiej Brytanii legendarny punk-rockowy zespół Sex Pistols. Nie pamiętam tych czasów, nie pamięta ich większość użytkowników Filmwebu i nie pamięta ich Christopher Nolan. A
Dawno temu powstał w Wielkiej Brytanii legendarny punk-rockowy zespół Sex Pistols. Nie pamiętam tych czasów, nie pamięta ich większość użytkowników Filmwebu i nie pamięta ich Christopher Nolan. A zapewne bardzo chciałby, bo w swoim najnowszym filmie nie jest w stanie ukryć fascynacji anarchistycznymi hasłami tej grupy (i jej podobnych). Na jego nieszczęście obraz ten jest produkowany w Stanach, więc musi przy tym powtarzać, że jest to złe. Właśnie do tego bowiem sprowadza się fabuła "Mrocznego rycerza". Z filmu starannie usunięto wszystko, co mogłoby odwrócić uwagę widzów od postaci pewnego zakompleksionego anarchisty dla niepoznaki zwanego groźnym przestępcą Jokerem. Tenże właśnie Joker ma "genialny" plan wprowadzenia chaosu do Gotham... Cóż, genialny, jeśli ktoś jest w stanie uwierzyć, że nigdy wcześniej się to nie udało, ponieważ nie nakręcono "Mrocznego rycerza". Jeśli nie, to Jokera czeka taki sam los jak dziesiątki jego poprzedników, czyli szybka śmierć i jeszcze szybsze zapomnienie. Oczywiście w filmie nic takiego nie zobaczymy, ponieważ tam Joker jest postacią nietykalną, wszyscy mafiosi nagle zapominają, jak się używa broni, doświadczeni policjanci natychmiast dają mu się obezwładnić (chciałbym tą scenę zobaczyć, może byłaby przynajmniej śmieszna), a Batman, gdy ma okazję się z nim rozprawić, dostaje ataku pseudo-bergmanowskich problemów (to chyba ten osławiony realizm). Sam Batman jest zresztą postacią najbardziej skrzywdzoną przez ten film. Nic bowiem nie jest w nim aż tak nijakie jak Bruce. Żeby zrobić z Jokera groźnego przestępcę, mówi nam się, że Batman uporał się z całą przestępczością w Gotham (jakież to poprawne politycznie!), ale wystarczy rzut oka na tą postać, aby stwierdzić, że górna granica jego możliwości to przedszkole. Znaczy się, jeśli dzieci nie będą zbyt niegrzeczne. Być może to ta nowa umiejętność poruszania głową sprawiła, że przestał robić cokolwiek innego, choć z drugiej strony to również może być ten osławiony realizm. Odradzam ten film każdemu. Pod pozorem przedstawiania mocno wydumanych problemów społecznych oferuje się nam tylko niezdrową fascynację anarchią (tą na poziomie piątej klasy). Jeśli chcecie zobaczyć niebezpiecznego Jokera, polecam "Azyl Arkham".