Jednym z najciekawszych niezrealizowanych projektów ostatnich lat jest "Star Trek" Quentina Tarantino. Mark L. Smith, scenarzysta, który pracował z Tarantino nad niezrealizowanym filmem, zdradził kilka jego szczegół. Potwierdził też m.in., dlaczego reżyser zrezygnował z projektu. "Star Trek" Tarantino miałby kategorię R
Quentin chciał opowiedzieć bardzo szczególny, inny rodzaj historii, który bardzo pasował do mojej wrażliwości. Więc zacząłem pisać, pracowaliśmy nad tym na zmianę. I wtedy Quentin zaczął się martwić swoją nieoficjalną liczbą filmów, zdradził
Mark L. Smith, nawiązując do planu reżysera, by skończyć karierę po nakręceniu około dziesięciu filmów.
Pamiętam, jak podczas jednej z rozmów powiedział: "Gdybym tylko mógł pogodzić się z faktem, że "Star Trek" będzie moim ostatnim filmem, ostatnią rzeczą, jaką zrobię. Czy chcę zakończyć karierę w ten sposób?", dodał
Smith.
Myślę, że to przeszkoda, której nie potrafił przekroczyć. Więc scenariusz wciąż leży na jego biurku. Wiem, że powiedział mnóstwo miłych rzeczy o tym projekcie. Chciałbym, żeby doszedł do skutku. Ale to jedna z tych, rzeczy, których nie potrafię sobie wyobrazić, powiedział
Smith.
Byłby to najlepszy film z cyklu "Star Trek". Nie ze względu na mój wkład, ale dzięki temu, co zamierzał zrobić Tarantino. To rzecz, która nie brała jeńców. Jego wizja polegała na tym, by pójść na całego. Film miałby kategorię R. Byłaby tam przemoc rodem z "Pulp Fiction". Język nie był aż tak ostry, ale zachowaliśmy kilka kwestii dla specjalnych postaci, żeby wzbogacić świat "Star Trek". Tarantino wprowadzał przede wszystkim swój styl, podsumował
Smith.
O współpracy z
Tarantino nad "Star Trekiem" opowiedziała też jakiś czas temu scenarzystka
Lindsey Beer, która
nazwała to doświadczenie "frajdą".
"Star Trek: W nieznane" - zwiastun
"The Movie Critic" - ostatni film Quentina Tarantino
Quentin Tarantino przygotowuje właśnie film "Movie Critic", który ma być zwieńczeniem jego reżyserskiej kariery. Akcja projektu będzie się toczyć w Kalifornii w 1977 roku. Będziemy w nim śledzić losy mężczyzny piszącego dla magazynu pornograficznego. Ma to być postać historyczna, która nigdy nie zdobyła jednak sławy.
Tarantino, który jako nastolatek pracował, obsługując automaty z magazynami porno, wspomina:
Wszystkie inne rzeczy były zbyt obrzydliwe, by jest czytać. Ale był też ten szmatławiec porno, który miał naprawdę dobrą kolumnę poświęconą filmom. "Pewnego razu... w Hollywood" w podcaście Mam parę uwag
Zachęcamy do wysłuchania odcinka podcastu Mam parę uwag, w którym Julia Taczanowska i Jakub Popielecki rozmawiają o filmie "
Pewnego razu... w Hollywood". Aktualnie zamyka on filmografię
Quentina Tarantino.